poniedziałek, 6 kwietnia 2015

pustynna róża dla Mamy

witam po niespodziewanie długiej przerwie :) mam nadzieję, że w tej chwili już odpoczywacie po Świętach ;) zanim przejdę do bohaterki dzisiejszego posta, chciałam Wam bardzo podziękować za tak entuzjastyczne przyjęcie mojego tutka na mikroserduszko. nie spodziewałam się, że wywołam nim serduszkową epidemię na tak szeroką skalę! :D

kiedy zrobiłam pierwszą (i do niedawna ostatnią) broszkę <klik> z tutorialu Justyny, mojej Mamie bardzo się spodobała, a ja oczywiście stwierdziłam, że dla Niej też taką zrobię. ale, jak wszystko u mnie, pomysł musiał nabrać mocy urzędowej ;) do zmobilizowania sił niewątpliwie przyczyniły się niedawne urodziny Mamy. zdążyłam na ostatnią chwilę!
w Mamy ręce trafiła broszka wypleciona z koralików miyuki delica 11/o w kolorze duracoat opaque crocus oraz toho - 8/o metalic iris purple, 11/o copper-lined crystal i 15/o inside-color rainbow rosaline/opaque purple lined, zaś centrum kwiatu stanowi 8-milimetrowa kuleczka hematytu platerowanego na kolor starego złota. wielkość broszki w najszerszym miejscu to ok 7cm.






a ponieważ broszka jest, jakby nie patrzeć, niemal cała fioletowa, to po raz kolejny postanowiłam przyłączyć się do zabawy, którą organizuje Danka KLIK


zgodnie z zasadami zabawy powinnam wspomnieć o swoich refleksjach na temat fioletu. jeśli jesteście tu ze mną jakiś czas, to wiecie zapewne, że fiolet U-WIEL-BIAM! jest to absolutnie mój kolorystyczny faworyt, zarówno w ubiorze (ale nie ubieram się w fiolet od stóp do głów, zachowuję jakikolwiek umiar :P), dodatkach, biżuterii, lakierach na paznokciach itd... kiedyś nawet usłyszałam, że u mnie adwent trwa cały rok :P no ale... jak tu nie lubić fioletu? ;)