chyba obudziły się moje srocze instynkty ;) i coraz bardziej nachodzi mnie ochota na robienie prawdziwych błyskotek. a co może być bardziej błyszczącego, niż połączenie rivoli z fire polish? no właśnie, chyba nic ;) nie mogłam się jednak zdecydować na konkretną wersję kolorystyczną, więc mieniących się kolczyków powstały dwie pary - mimo, że bardzo podobne, to jednak całkiem różne :)
para pierwsza to rivoli 14mm w kolorze siam (którym bardzo trudno było zrobić znośne zdjęcia!), otoczone przez 3 i 4-milimetrowe fire polish koloru vitex jet oraz toho 15/o i 11/o opaque jet; plecki kryształów całkowicie zakryłam czarnymi koralikami. średnica błyszczącego elementu to 23mm, a całość zawieszona na ozdobnych biglach w kolorze "prawdziwego" złota ma 43mm długości.
centrum drugiej pary także stanowi rivoli 14mm, tym razem jednak w kolorze violet. oplotłam je w metalicznie lawendowe koraliki preciosa 11/o oraz toho metallic amethyst gun 15/o i 11/o, a także w fire polish 3mm iris blue oraz 4mm coated pearl plum (kolor śliczny, ale może schodzić). tym razem pokusiłam się na subtelne bigle otwarte. ta para z pewnością pozostanie ze mną ;)
która para bardziej przypadła Wam do gustu? :)
uprzedzam, że to nie koniec błyskotek, które tu się pojawią w najbliższym czasie :D
Już te swarki chyba tak mają, że wydobywają sroczą naturę z nas koralikujących, ja nie podejrzewałam w czasach przedkoralikowych, że tyle sroki we mnie jest :) Oba piękne, ale bardziej srocza chyba ta czerwień :)
OdpowiedzUsuńJa tym razem jestem za fioletem - jakoś tak mnie urzekły od pierwszego wejrzenia :)
OdpowiedzUsuńDla sroczki czerwone oczka wpadły w oko fioletowi nie ujmuję bo równie ładny ale nie mój kolor :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAga ma rację - to te kryształy mają magiczną moc :) obie pary śliczne, ale porwałabym wersję czerwoną :)
OdpowiedzUsuńA mnie obie pary wpadły w oko:) Obie wersje są śliczne :)
OdpowiedzUsuńObie są cudnej urody- fioletowe szczegolnie piekne :)
OdpowiedzUsuńJa też coraz bardziej "lecę" na błyskotki, może z wiekiem tak się robi, a może po prostu zniewolił mnie ich czar. Fioletowe są szałowe :)
OdpowiedzUsuńObydwie pary przepiękne , ale bardziej podobają mi się fioletowe :))
OdpowiedzUsuńobie są piękne ;)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się nie dziwię, że fioletowe zatrzymujesz. Też bym ich nie oddała. Czerwone też ładne, ale fioletowe...
OdpowiedzUsuńA mnie się czerwone bardziej podobają. Piękne są!
OdpowiedzUsuńNie mogę się zdecydować. Fioletowe jakby subtelniejsze są, ale czerwień taka ognista. Ciężko byłoby mi się rozstać z którąkolwiek parą :)
OdpowiedzUsuńŚliczne! Fioletowe są bardziej subtelne. Wyglądają tak delikatnie. Za to- czerwone zdecydowanie mają pazur! :)
OdpowiedzUsuńWybór dość trudny :-). Ja też się przekonałam do swarków, choć kiedyś wydawało mi się to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńJak znam życie obie pary chętnie zakładałabym na zmianę :-)
Obie pary są śliczne! Kryształki mają w sobie to COŚ, a w tak pięknym oplocie, mają TEGO CZEGOŚ jeszcze więcej :-)
OdpowiedzUsuńWybieram fiolet. Czerwony trochę mi się opatrzył, chociaż w tej wersji czerwień dyskretnie zerka spomiędzy pozostałych koralików. Śliczne.
OdpowiedzUsuńTrudno mi jednoznacznie stwierdzić, która para ładniejsza. Czerwone są iście królewskie, ale fiolet wygląda trochę tajemniczo... Obie pary zachwycają :)
OdpowiedzUsuńCudne kolczyki. Jedne i drugie piękne.
OdpowiedzUsuńTrudny wybór, bo i czerwień kocham i fiolet lubię.
OdpowiedzUsuńI ja wystroiłabym się zakładając takie piękne kolczyki ;-)
OdpowiedzUsuńChociaż bardzo lubię fiolet, to chyba jednak opowiem się za czerwonymi, bo wyglądają niesamowicie, nieco tajemniczo a już na pewno bardzo drapieżnie:)
OdpowiedzUsuńMnie zdecydowanie przypadły do gustu fioletowe, chociaż nie przepadam za tym kolorem, jeśli chodzi np. o ubiór. Ale kolczyki w tym kolorze wyszły fantastycznie! Oj, bardzo misterna praca, ale za to urocza;) Gratuluję i czekam na kolejne cudeńka;) Pozdrawiam Cię cieplutko;)
OdpowiedzUsuńBędę musiała kiedyś złożyć u Ciebie zamówienie, bo ja to dwie lewe ręce jeśli chodzi o biżuterie. I tak przez to nic jej nie nosze, ani bransoletki, ani naszyjnika, ani kolczyków, to nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam!
OdpowiedzUsuńWybieram parę nr 1 :)
Śliczne prace. I takie dokładne.
OdpowiedzUsuń