...w każdym razie nie mnie ;) zrobienie tego wisiora kosztowało mnie sporo "nerw" - co sobie wymyśliłam, to nie chciało wyjść, jak już wyszło, to okazywało się, że nie wygląda tak, jak to sobie wyobrażałam i prułam, prułam, prułam... kiedy moja niezmierzona cierpliwość była już na wyczerpaniu i gdy połamałam większość igieł - odłożyłam zaczątki wisiora na bok. wróciłam do niego po paru tygodniach i zaczęłam... od sprucia go do zera :D i to był chyba mój najlepszy pomysł, bo z tego, co później powstało jestem całkiem zadowolona
element centralny to kaboszon z fimo made by Ewelina Tkaczyk :) pięknie połyskuje perłowymi drobinkami
koraliki czeskie + szklane perełki 6mm
dałam upust swojemu masochizmowi pracując z koralikami mniejszymi, niż tohowe 15 :D to te malutkie zielone koraliczki, które okalają perły. to najmniejsze koraliki, z jakimi do tej pory miałam do czynienia, nawet najcieńsze igły odmawiały współpracy
średnica wisiora wynosi 5,5cm
i jeszcze na koniec nieśmiało zapraszam na moje candy. wiem, że lista chętnych jest "troszkę" długa, ale jeśli ktoś mimo to chciałby wziąć udział, to ma jeszcze tydzień, by stanąć w kolejce. zapraszam :)
Przepiękny wisior :) I nie tylko dlatego, że jest w moich ulubionych kolorach :D
OdpowiedzUsuńwyszedł cudny, jednak nerwy sie opłacały:)
OdpowiedzUsuńPięknie oplotłaś ten kaboszon, baaaaardzo mi się podoba :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle perfekcyjne wykonanie!!zazdroszczę Ci tego ciągłego prucia, a co za tym idzie spokoju ;D dlatego Twoje dzieła są teki idealne i piękne :)
OdpowiedzUsuńWyszedł pięknie, prucie nie poszło na marne:)
OdpowiedzUsuńpiękny!
OdpowiedzUsuńaczkolwiek widać ze koronkowa robota
podziwiam cierpliwość
Hej,hej:-)
OdpowiedzUsuńPerypetie byly,ale efekt-mmmmm...marzenie.Gdy sie patrzy na te wspaniala zielen wisiora-czlowieczek sie jednak uspokaja:-)Ide o zaklad,ze TY juz tez jestes spokojna:-)
Jest sliczny.Pieknie oprawilas-cudnie dobrane kolory i rodzaj koralikow do kaboszonka,ktory wyglada,jak hinduski malachit.
Musze Ci napisac w absolutnym 'sekrecie',ze mnie tez wielokrotnie cos wscieklo,bo mi nie szlo wedlug moich wyobrazen i wciaz bylo'ponizej moich standardow' a w dodatky to jest taka robota,ze powinno sie,mimo obiekcji,wykonac robotke do konca,bo nigdy nie wiadomo,co z tego wyjdzie.Czesto tez zmienialam plany projektowe w trakcie pracy,dostosowujac je do aktualnie wykonanego 'kiksa':-) Taka pracka,ale cieszy:-))
Moc pozdrowien z jesiennej Szwecji-Halinka-
Łoooo matko, faktycznie masochistka z Ciebie :) Bawić się taką drobnicą...podziwiam! Efekt za to cudowny!!! Ściskam
OdpowiedzUsuńZatkało mnie... jest przepiękny! Jesteś niezwykle zdolna! Zrobić coś tak pięknego, to jest COŚ :) Naszyjnik jest niezwykły :)
OdpowiedzUsuńprzecudny! wart byl nerwow i polamanych igiel i prucia i zaczecia od zera! a cierpliwosc to musisz miec faktycznie nieziemska skoro zabralas sie za tak mikroskopijne koraliki :)
OdpowiedzUsuńodlot, przepiękny wisior:-)
OdpowiedzUsuńKoszyczek na kaboszon jest przecudny. Dla takiego efektu warto było pruć :)
OdpowiedzUsuńO matko, to fimo?! Gratuluję pięknego kabaszonka więc tym bardziej :) Genialne kolory naszyjnika. Podziwiam Twoją cierpliwość i świetny pomysł, ja nie dałabym rady zmierzyć się z takim cudem :)
OdpowiedzUsuńWart tych nerwów :) Cudowny!
OdpowiedzUsuńpiękny wisiorek:)Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńmoże nie uspokaja ale za to jaki efekt. śliczne! A może masz ochotę na wymiankę bransoletkową? http://liebreizmalowane.blogspot.com/ zapraszam!
OdpowiedzUsuńŚliczny:) Jak nie uspokaja to może wiosnę przynosi:)
OdpowiedzUsuń