gdy pierwszy raz zobaczyłam laleczkę dziewiarską pomyślałam - o, to fajne, może kiedyś. "kiedyś" przyszło oczywiście w najmniej odpowiednim momencie, w pewne sobotnie popołudnie, gdy wszystkie pasmanterie były już zamknięte. a że ja nie mogę czekać - uruchomiłam swój zmysł pomysłowego Dobromira :D i zmontowałam własną laleczkę, której nie pokażę, bo to wstyd przyznać, że własnymi "rencami" stworzyłam taką koszmarną prowizorkę ;) najważniejsze, że moja pokraka spełniła swoją rolę i zrobiłam dzięki niej pierwszego zamotka z resztek włóczek w rozmaitych odcieniach (a to niespodzianka) oczywiście fioletu.
zamotek można nosić jako szalik, dwukrotnie owinięty wokół szyi
lub jako naszyjnik
zapinany jest na hipnotyczny guzik :D
bez owijania jego obwód wynosi ok. 110cm, owinięty - ok. 50cm
teraz produkuję kolejny zamotek w innym kolorze i, o ile pasmanterie nie zawiodą, będzie inaczej zapinany i wykończony :)